piątek, 22 sierpnia 2014

Co się dzieje z Zapiskami

Co mówimy bogu notek blogowych? Jeszcze pięć stron książki. 

Jak widać, formuła pisania przeze mnie notek nie zmieniła się ani o jotę przez ostatnich pięć lat. Co to oznacza? Otóż, w dużym skrócie: kilka notek w bardzo krótkim przedziale czasowym, a potem kilka, a nawet kilkanaście miesięcy przestoju. Przyznam, że zapowiadało sie na to, że rok 2014 będzie pod tym względem inny. W końcu dość często kupuję podręczniki (więc jest materiał na recenzje), wydaje mi się, że sporo czytam i oglądam (czyli materiału na erpegowym okiem też nie powinno zabraknąć), nie przestałem też grać, a to generuje materiał na różnego rodzaju wpisy. Cudowny fandom, jego wojenki i mody również dostarcza tematów i pomysłów.

Cóż więc poszło nie tak? Powodów oczywiście jest kilka, wszystkie w zasadzie ode mnie zależne (wow, Polak przyznający, że coś spartolił, nowość!). Pierwszym jest licencjat. Jak spora część mojego rocznika w tym roku musiałem napisać kilkadziesiąt stron (bezsensownego) tekstu na jakiś temat i potem go obronić. To nic, że tak naprawdę napisałem pracę w dwa albo trzy weekendy, żeby móc to zrobić musiałem czytać rozmaite teksty związane z dziedziną pracy. Ah, no tak, o czym pisałem? O polskiej wersji jednej z książek Brandona Sandersona. Konkretnie to o tłumaczeniu elementów kultury. Trzeba więc było czytać książki, w których było coś na ten temat. Niektóre czytało się fajnie (obie wersje językowe książki profesora Hejwowskiego z 2004r.), inne po prostu szybko (Pedersen lubi zabawne wykresy), a niektóre szły jak krew z nosa i były okropnie nudne (jak ktoś nie może zasnąć, polecam twórczość Newmarka, poważnie!). Tyle, że to miałem z głowy gdzieś od czerwca (obroniłem się 8 lipca), a nowych notek jakoś nie było.

Drugim powodem było to, że nie chciałem publikować aż tak niepochlebnej recenzji. Jakoś niedługo po recenzji S/Lay w/Me przeczytałem i napisałem większość recenzji Dnia Sądu. Teraz stwierdzam, że mówi się trudno, dopiszę co mi tam zostało i wrzucę. Nie wszystko się człowiekowi musi podobać, nie dla wszystkiego znajdzie zastosowanie na sesji.

No i trzeci powód, lenistwo. Chciałem pisać erpegowym okiem zaraz po skończeniu czytanej książki, po powrocie z kina albo obejrzeniu filmu w domu. Bardzo długo chodził za mną nowy Robocop i zablokował mi inne filmy i książki. Teraz już niewiele pamiętam (tia, właśnie takiej jakości był ten film) i prawdopodobnie musiałbym go obejrzeć ponownie, żeby o nim napisać.

Nie ma jednak obawy, że zamknę bloga (znaczy, nie żeby kogoś to obchodziło, ale to oficjalna informacja!). Jest kilka filmów i książek, które chciałbym opisać, powolutku czytam Psy w winnicy, więc pewnie będzie recenzja (najchętniej wcześniej bym zagrał, zobaczymy jak wyjdzie), a kilka notek chodzi za mną od dawna i byłoby miło jakbym w końcu je spisał. A jeśli lenistwo mnie nie zmoże, to istnieje szansa, że poszukam fajnych darmowych małych erpegów do tłumaczenia albo odezwę się do aktualnego właściciela Microlite20... w końcu przez ostatnie półtora roku zajmowałem się głównie tłumaczeniem, a teraz mam na to papier!