sobota, 31 grudnia 2016

Moje erpegowe podsumowanie roku 2016

Tak, zdaję sobie sprawę, że to pierwszy post od sierpnia 2014 r. i że pisanie go w ostatni dzień 2016 r. wygląda średnio. Naprawdę wielokrotnie miałem pomysły na nowe wpisy, ale zostawały właśnie na etapie pomysłu i nie doczekiwały się publikacji. Może to się zmieni w nadchodzącym roku, a może nie. Zobaczymy.

Ale przejdźmy do meritum, czyli do tego, jak wyglądał mój rok, jeśli chodzi o RPG.

Liczba kupionych podręczników: 2

Pod tym względem jest lepiej niż w zeszłym roku, ale niewiele. Do mojej kolekcji trafiły Tome of Decay do Black Crusade (jak się doczekałem na dodruk w okolicach urodzin to musiałem to złapać, żeby mieć wszystko co zostało wydane do tego systemu... no z pominięciem ekranu MG) oraz podstawka do drugiej edycji Dark Heresy w wydaniu polskim. Ten drugi podręcznik kupiłem miesiąc wcześniej niż zamierzałem, ale jako że FFG straciło prawa do rzeczy związanych z Games Workshop i podstawka w oryginale jest już niedostępna, a nie wiadomo jak długo będzie można kupić ją po polsku, to trochę spanikowałem i kupiłem ją w zasadzie w środę we wtorek w tym tygodniu (zamówiłem we wtorek koło godziny 23:30, w środę około południa już była do odebrania). Być może wygląda to marnie, ale jako że nie mieszkam już z rodzicami, w wyniku urlopu zdrowotnego na studiach (otrzymanego przez operację kręgosłupa i w oczekiwaniu na kolejną) mam z tymi studiami trochę problemów i w efekcie nie pracuję, to na luksusy pod tym względem nie mogę sobie pozwolić. Przy odrobinie szczęścia w nadchodzącym roku obronię pracę magisterską (przed urlopem tylko to mi zostało, w trakcie urlopu dostałem "różnice programowe"), zwiększę kwalifikacje w branży innej niż to co studiowałem i znajdę sensowną pracę, która pozwoli mi lepiej wspierać hobby finansowo.

Liczba wspartych akcji crowdfundingowych: 1

W tym roku wsparłem Beszamel (czyli już wiadomo, że w przyszłym roku na mojej półce znajdzie się przynajmniej jeden nowy podręcznik!). Na tę chwilę sądzę, że to nie do końca moje klimaty, ale po pierwsze to setting na Savage Worlds, który poza zbiórką nie będzie dostępny, a po drugie, może mnie pozytywnie zaskoczyć.

Liczba poprowadzonych sesji: 0

Miałem prowadzić Black Crusade. Gracze zrobili postacie, ja przygotowałem kawałek sektora, planetę, od której mieliśmy zacząć (pierwsza "przygoda" miała oswoić graczy z graniem tymi złymi i w zasadzie jako jedyna miała nie być inicjowana przez ich postacie) i omówiliśmy podejście do tych pierwszych sesji. Niemalże mieliśmy konsensus, bo gracze chcieli spróbować zdobyć wpływy, założyć jakieś kulty, zdobyć nowych niewolni... nową załogę na swój okręt kosmiczny i ogólnie miało być więcej sprytu niż dakka. Ale jeden z graczy opracował genialny plan zakładający przejęcie planety szturmem (w 5 osób), zabicie wszystkich chórów astropatów w jednej chwili i tym podobne rzeczy. Po kilku(nastu) próbach zirytowałem się na tyle, że zrezygnowałem z prowadzenia tej kampanii. Miałem też zacząć prowadzić Beast: the Primordial, ale tutaj było trochę zawirowań z graczami, obecnie czekam na postacie i być może uda się zagrać przed moją najbliższą operacją.

Liczba zagranych sesji: 21

Ta liczba wygląda całkiem imponująco jak na to jak pod względem sesyjnym wyglądał dla mnie ten rok. Gdyby nie wyjazd w Bieszczady, sesji byłoby o 10 mniej (w około tygodnia zagrałem tam 10 sesji u dwóch różnych MG). Rok zaczął się naprawdę dobrze jeśli chodzi o liczbę sesji, w styczniu grałem chyba w każdym tygodniu, ale potem następne dwie sesje zagrałem dopiero w maju, potem grałem na tym właśnie wyjeździe w Bieszczady we wrześniu, a po powrocie z Bieszczad zagrałem jeszcze 5 sesji. A jak liczbowo rozkładały się sesje w poszczególnych systemach?
Star Wars: Edge of the Empire: 7
Dark Heresy 2 ed: 2
Neuroshima: 2
Zew Cthulhu: 1
Dungeons & Dragons 5 ed: 6
Legend of the Five Rings 4th ed: 3


Czyli tak zbierając to wszystko do kupy: nowych podręczników w wersji fizycznej na półce pojawiło się bardzo mało, wsparłem tylko jedną akcję crowdfundingową, nie poprowadziłem żadnej sesji i zagrałem w dość przyjemnej liczbie sesji, aczkolwiek gdyby nie to, że wskoczyłem na miejsce jednej osoby na ten wyjazd w Bieszczady (mieliśmy zarezerwowane dwa domki, a ja dość późno po ostatniej operacji wiedziałem, czy będę na siłach pojechać) to byłoby ich raczej mało. Oby nadchodzący rok był lepszy, nawet jeśli tylko pod względem erpegowym!