poniedziałek, 27 lutego 2012

Karnawał Blogowy #28: Rasy


Tematem Karnawału Blogowego w tym miesiącu są rasy oraz wszystko co z nimi związane, oczywiście w kontekście gier fabularnych. Neurocide zasugerował pewną liczbę możliwych zagadnień, ale zaznaczył też, że w żadnej mierze nie powinny być one ograniczeniem. Dlatego też, swoim zwyczajem, chciałbym się zająć tematem dość ogólnie.

Zajmijmy się najpierw samym terminem rasa. Według ogólnie przyjętej definicji jest to grupa w obrębie gatunku odznaczająca się swoistymi, dziedzicznymi cechami. Nawet w fantasy pasowałaby ona do niektórych settingów. Ponoć sam Tolkien uznał ludzi, elfy i hobbitów (nie wiem jak krasnoludy, ale oni zostali stworzeni przez jednego z Valarów, więc chyba się nie liczą) za jeden gatunek (określając te wariacje jako rasy ludzkie, z których ludzie wcale nie są pierwszą). Rasy mogą się mieszać w obrębie gatunku, dając płodne potomstwo, co także widzimy u Tolkiena (Elrond i jego brat, ale nic mi nie wiadomo o krzyżówkach kogokolwiek z hobbitami).

A jak to się ma do gier fabularnych? Przyjęło się termin ten używać zarówno do określenia faktycznych ras, ale także gatunków. Nie trzeba o tym pisać dużo, tak po prostu jest. A co nam rasy w RPG dają? Najbardziej ogólnie: zestaw cech mechanicznych i stereotyp do odgrywania (najlepiej, jeśli jedno z drugim jest powiązane, aczkolwiek czasem zdarza się inaczej).

Po co w grach istnieją rasy? Bo to w zasadzie samograje. Jak ktoś mówi „będę grał krasnoludem” to wszyscy wiedzą, że będzie lubił tłuc zielonoskórych i nie tylko, że będzie lubił wypić, będzie uparty i honorowy. Jak ktoś mówi „będę grał elfem” to też mamy już w głowie pewien określony zestaw cech, opisany w podręczniku. Tak samo z każdą rasą, czy to będą niziołki, gnomy, tieflingi czy inne skolopendokołdry. Natomiast z człowiekiem zawsze jest problem, bo w zasadzie nic go nie określa. Łatwiej jest, jeśli dla ludzi przygotowano nacje, wtedy mamy takie rasy bez mocnych wyróżników fizycznych (karłowatość, długie uszy, włochate stopy, zielona skóra i wystające kły). Jednakże w swojej bazowej formie człowiek nie jest rodzajem szablonu do modyfikacji, a pustą kartką do opisania.

Dość ciekawym zjawiskiem, jeśli chodzi o rasy jest skrzywienie w stronę elfów. Chyba żadna rasa w fantasy nie ma aż tylu różnych wariantów (nie biorę pod uwagę narodowości). Dwa bardzo szybkie przykłady z popularnych gier: Warhammer – 3 podrasy (wysokie, leśne i mroczne, morskie są wysokimi mieszkającymi na okrętach); Dungeons & Dragons – Bliżej nieokreślona liczba… Bo w każdym settingu są teoretycznie inne, ale minimum trzy albo cztery. Co więcej, jak kiedyś szukałem w internecie ras fanowskich najwięcej było… elfów właśnie. Wśród tworzonych przeze mnie też dominowały elfy (nawet jeśli nigdy nie zamierzałem stworzoną podrasą zagrać, tylko koncepty wydał mi się ciekawy). Skąd to się bierze? Może stąd, że już u Tolkiena (od którego znaczna część erpegowców zaczyna przygodę z fantastyką, niezależnie od tego, czy w ostatecznym rozrachunku lubią jego twórczość czy nie) jest ich od groma? A może każdy chciałby być wysokim i przystojnym mistrzem miecza i magii, w dodatku nieśmiertelnym? Nie wiem, ale ciekawi mnie to. Jakby ktoś kiedyś przeprowadził badania na ten temat, chętnie przeczytałbym o ich efekcie.

Zakończę prywatnym akcentem. Zauważyłem, że im dłużej gram w gry fabularne, tym rzadziej sięgam po rasy inne niż człowiek. Zdarza mi się to obecnie tylko wtedy, gdy chcę odegrać stereotyp albo bardzo zależy mi na bonusach mechanicznych. A to spora zmiana, gdyż kiedyś sądziłem, że granie ludźmi w fantasy jest głupie.

2 komentarze:

Nimsarn pisze...

Nie dokońca jestem pewien czy J.R.R. Tolkien elfy i ludzi wrzucił do tego samego gatunku. W jego przypadku bliżej spokrewnione z elfami były orki (patrz. Silimarilion). Ludzkości elfów przeczy ich na poły eteryczna natura... A jeśli już mówimi o pochodzeniu półelfów z śródziemia to musimy pamiętać że by elf/elfia panna mogła się zwiozać z człowiekiem musiała zrezygnowąć ze swej elfiskości co skutkowało zwykle przyjeciem śmiertelności.

Skryba pisze...

"Natomiast z człowiekiem zawsze jest problem, bo w zasadzie nic go nie określa."

Ja widzę w tym "nieokreśleniu" niemal niewyczerpane źródło możliwości, nie problem :).

Zwykle "biorę ludzi" jak gram w RPG. Nie dla bonusów mechanicznych - ale właśnie dlatego, że dzięki tej "rasie" mogę stworzyć postać, która nie będzie hamowana przez jakieś "rasowe ograniczenia" :).

I chrzanić nieśmiertelność :P! - na sesji Twój BG żyje tak długo, jak chce tego MG ;D (żartuję, oczywiście ;D).

Fajny wpis - daje do myślenia :)!

Pozdrawiam,
Skryba.