Tematem Karnawału
Blogowego w tym miesiącu są rasy oraz wszystko co z nimi związane,
oczywiście w kontekście gier fabularnych. Neurocide
zasugerował pewną liczbę możliwych zagadnień, ale zaznaczył też, że w żadnej
mierze nie powinny być one ograniczeniem. Dlatego też, swoim zwyczajem,
chciałbym się zająć tematem dość ogólnie.
Zajmijmy się najpierw samym terminem rasa. Według ogólnie
przyjętej definicji jest to grupa w obrębie gatunku odznaczająca się swoistymi,
dziedzicznymi cechami. Nawet w fantasy pasowałaby ona do niektórych settingów.
Ponoć sam Tolkien uznał ludzi, elfy i hobbitów (nie wiem jak krasnoludy, ale
oni zostali stworzeni przez jednego z Valarów, więc chyba się nie liczą) za
jeden gatunek (określając te wariacje jako rasy ludzkie, z których ludzie wcale
nie są pierwszą). Rasy mogą się mieszać w obrębie gatunku, dając płodne
potomstwo, co także widzimy u Tolkiena (Elrond i jego brat, ale nic mi nie
wiadomo o krzyżówkach kogokolwiek z hobbitami).
A jak to się ma do gier fabularnych? Przyjęło się termin ten
używać zarówno do określenia faktycznych ras, ale także gatunków. Nie trzeba o
tym pisać dużo, tak po prostu jest. A co nam rasy w RPG dają? Najbardziej
ogólnie: zestaw cech mechanicznych i stereotyp do odgrywania (najlepiej, jeśli
jedno z drugim jest powiązane, aczkolwiek czasem zdarza się inaczej).
Po co w grach istnieją rasy? Bo to w zasadzie samograje. Jak
ktoś mówi „będę grał krasnoludem” to wszyscy wiedzą, że będzie lubił tłuc
zielonoskórych i nie tylko, że będzie lubił wypić, będzie uparty i honorowy.
Jak ktoś mówi „będę grał elfem” to też mamy już w głowie pewien określony
zestaw cech, opisany w podręczniku. Tak samo z każdą rasą, czy to będą
niziołki, gnomy, tieflingi czy inne skolopendokołdry. Natomiast z człowiekiem
zawsze jest problem, bo w zasadzie nic go nie określa. Łatwiej jest, jeśli dla
ludzi przygotowano nacje, wtedy mamy takie rasy bez mocnych wyróżników fizycznych
(karłowatość, długie uszy, włochate stopy, zielona skóra i wystające kły).
Jednakże w swojej bazowej formie człowiek nie jest rodzajem szablonu do
modyfikacji, a pustą kartką do opisania.
Dość ciekawym zjawiskiem, jeśli chodzi o rasy jest
skrzywienie w stronę elfów. Chyba żadna rasa w fantasy nie ma aż tylu różnych
wariantów (nie biorę pod uwagę narodowości). Dwa bardzo szybkie przykłady z
popularnych gier: Warhammer – 3 podrasy (wysokie, leśne i mroczne, morskie są
wysokimi mieszkającymi na okrętach); Dungeons & Dragons – Bliżej
nieokreślona liczba… Bo w każdym settingu są teoretycznie inne, ale minimum trzy
albo cztery. Co więcej, jak kiedyś szukałem w internecie ras fanowskich
najwięcej było… elfów właśnie. Wśród tworzonych przeze mnie też dominowały elfy
(nawet jeśli nigdy nie zamierzałem stworzoną podrasą zagrać, tylko koncepty
wydał mi się ciekawy). Skąd to się bierze? Może stąd, że już u Tolkiena (od
którego znaczna część erpegowców zaczyna przygodę z fantastyką, niezależnie od
tego, czy w ostatecznym rozrachunku lubią jego twórczość czy nie) jest ich od
groma? A może każdy chciałby być wysokim i przystojnym mistrzem miecza i magii,
w dodatku nieśmiertelnym? Nie wiem, ale ciekawi mnie to. Jakby ktoś kiedyś
przeprowadził badania na ten temat, chętnie przeczytałbym o ich efekcie.
Zakończę prywatnym akcentem. Zauważyłem, że im dłużej gram w
gry fabularne, tym rzadziej sięgam po rasy inne niż człowiek. Zdarza mi się to
obecnie tylko wtedy, gdy chcę odegrać stereotyp albo bardzo zależy mi na
bonusach mechanicznych. A to spora zmiana, gdyż kiedyś sądziłem, że granie
ludźmi w fantasy jest głupie.
2 komentarze:
Nie dokońca jestem pewien czy J.R.R. Tolkien elfy i ludzi wrzucił do tego samego gatunku. W jego przypadku bliżej spokrewnione z elfami były orki (patrz. Silimarilion). Ludzkości elfów przeczy ich na poły eteryczna natura... A jeśli już mówimi o pochodzeniu półelfów z śródziemia to musimy pamiętać że by elf/elfia panna mogła się zwiozać z człowiekiem musiała zrezygnowąć ze swej elfiskości co skutkowało zwykle przyjeciem śmiertelności.
"Natomiast z człowiekiem zawsze jest problem, bo w zasadzie nic go nie określa."
Ja widzę w tym "nieokreśleniu" niemal niewyczerpane źródło możliwości, nie problem :).
Zwykle "biorę ludzi" jak gram w RPG. Nie dla bonusów mechanicznych - ale właśnie dlatego, że dzięki tej "rasie" mogę stworzyć postać, która nie będzie hamowana przez jakieś "rasowe ograniczenia" :).
I chrzanić nieśmiertelność :P! - na sesji Twój BG żyje tak długo, jak chce tego MG ;D (żartuję, oczywiście ;D).
Fajny wpis - daje do myślenia :)!
Pozdrawiam,
Skryba.
Prześlij komentarz