Ten film sprawia wrażenie pierwszej
sesji RPG kogoś, kto chciał prowadzić bardzo ambitny (i nieudany
pod tym względem) Świat Mroku. Albo Armie Apokalipsy
bez elementu seksualności (i zmuszając wszystkie anioły do wzięcia
jednego konkretnego Charyzmatu). Mogłoby się w takim razie wydawać,
że ten film daje masę pomysłów, inspiracji albo myków na sesję.
Cóż, niestety nie. Aczkolwiek są tam patenty, które można
przenieść na sesję, jeśli się je najpierw odpowiednio
dekontekstualizuje. Z drugiej strony, jest to film tak zły, że
każdy musi go obejrzeć. Przejdźmy jednak do patentów.
Śmierć aniołów i demonów
Cóż, zwykle jak już tego typu istoty
umierają, to albo są przy tym fajerwerki (ich cielesna powłoka
wybucha, zadając obrażenia wszystkiemu w zasięgu, swego rodzaju
„fuck you guys, I’m going home”), albo niebianin/czart umiera,
ciało się rozsypuje albo pada na ziemię. Nic szczególnie
ciekawego, prawda? W filmie stworzenia te umierały w ciekawy sposób,
otóż anioły wstępowały, a demony spadały. Co to znaczy? Otóż,
jak anioł umierał to szedł do nieba w strumieniu światła
(zostawał po nim tabard, co było słabe, ale to można spokojnie
wyeliminować). Kiedy natomiast padał demon, jego fizyczna powłoka
paliła się, a dusza w płomieniach przebijała się przez ziemię
do piekła. Wyglądało to całkiem fajnie (jeden z nielicznych
ciekawych elementów tego filmu), dodatkowo można uznać, że im
silniejszy demon, tym więcej „kawałków” jego duszy będzie
spadało do piekła (ostatni w filmie miał 5 „dusz”). To niby
jest drobiazg, ale sesje, w których istoty tego rodzaju są częste
(nWoD, planarne kampanie D&D, Armie Apokalipsy), efektowny sposób
umierania tychże może zostać doceniony przez graczy.
Ufni NPC
Przykład z filmu: Potwór
Frankensteina rzuca do normalnej kobiety testem „anioły i demony
są prawdziwe i od zawsze się tłuką, ale nic nie wiecie, bo to się
dzieje w ukryciu”, a ona zamiast prosić o jakiś dowód, przyjmuje
wszystko na wiarę. Oczywiście jakiś wpływ na to mógł mieć
fakt, że rozmawiała z tworem Victora Frankensteina, ale mimo
wszystko, łyknęła tajną wojnę bez najmniejszego oporu. Dobrze
jest mieć na stanie kilku takich NPC (przydatnych dla postaci
graczy, a nie tylko ufnych). Czasem możliwość szybkiego pozyskania
sojuszników, którzy do tej pory byli ignorantami w jakiejś
dziedzinie jest bardziej w cenie niż kolejna gra w przekonywanie
niedowiarków.
Dobrzy też knują
Często jest tak, że gracze działając
z ramienia jakiejś organizacji wypełniają tak naprawdę swoje
cele, które niekiedy są sprzeczne z tym, czego pragnie ich frakcja.
Albo oni są „neutralni”, co też nie jest na rękę „tym
dobrym”. Dlatego też może się zdarzyć, że ta organizacja
(naprawdę dobra, ale gracze już wystarczająco jej namieszali) coś
im obieca, coś im zleci, o coś poprosi, mając tak naprawdę na
celu likwidację postaci. Jeśli się nie uda, a potem postacie
zamiast obmyślać zemstę w jakiś sposób przekonają frakcję
znowu do siebie, tym lepiej. Ważne jednak jest to, żeby ograniczyć
liczbę „praworządnych głupich” grup w grze. Bo dobro, a
bezmyślność, to dwie różne sprawy.
I tak naprawdę to by było na tyle.
Konstrukcja postaci była słaba (nie ma kogo pożyczać), plan
głównego złego był okrutnie sztampowy (demony mogą opętywać
tylko ciała bez dusz, zróbmy armię potworów!), walki nie były
świetne, zwroty akcji dało się bardzo łatwo przewidzieć. Innymi
słowy: film do obejrzenia w grupie znajomych, żeby się pośmiać i
pokomentować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz