wtorek, 21 marca 2017

Erpegowym okiem #6: Doktor Strange

Co prawda film ten wyszedł w zeszłym roku (i wtedy też byłem na nim w kinie), ale miał kilka dni temu premierę na DVD, więc kupiłem go i korzystając z tego, że w czasie remontu w moim mieszkaniu mieszkam z rodzicami, obejrzałem Doktora Strange z nimi. Mimo że jest to film na podstawie komiksu (i według mnie naprawdę fajnie go zrobili), dość trudno było mi wybrać coś oprócz efektowności czarów, co można byłoby przenieść na sesje. Wydaje mi się, że znalazłem jednak kilka elementów, a są to:

Zaklęcia
To naprawdę najważniejszy element, który można zapożyczyć z tego filmu. Barwne opisy, które bardzo mocno ingerują w otoczenie bohaterów, opisy przestrzeni materialnej i astralnej jednocześnie. Według mnie magia w tym filmie to takie Mage: the Awakening bez Paradoksu. A raczej wstęp do Maga, bo postacie normalnie mają o wiele bardziej rozbudowane możliwości ingerencji w otaczającą ich rzeczywistość i dostosowanie go do swoich potrzeb (najlepiej by było, gdyby śmiertelnicy tego nie widzieli).

Magiczne przedmioty
To drugi element. Otóż, jeśli w systemie lub settingu nie mamy dokładnie opisanych magicznych przedmiotów można do nich dodać założenie, że wszystkie są w zasadzie świadome i same w ten czy inny sposób wybierają swoich właścicieli. Ba, przy odrobinie wysiłku, można to wprowadzić też do gier, w których w założeniu są przedmioty świadome i "zwykłe". W nowym D&D należy i tak "dostroić się" do przedmiotu (z tego co pamiętam to w ED jest tak samo, ale grałem tylko jakieś 3, może 4 sesje w tym systemie i do tej pory nie widziałem magicznego przedmiotu na oczy), więc można to rozgrywać jako scenki, w których bohater stara się przekonać przedmiot, że do siebie pasują.

Liczne spotkania z Głównym Złym lub jego porucznikami
W zasadzie ten punkt powinien się pojawić już przy Loganie. Otóż, bardzo często kiedy na sesji pojawia się "zły porucznik", a prawie zawsze, kiedy wkracza Główny Zły gracze wpadają w amok i próbują tę postać jak najszybciej wykosić. A MG zamiast umieć wycofać takiego NPC albo daje go zaszlachtować albo zabija nim całą drużynę, bo "mieli się z nim bić później". Jeśli gracze mają takie tendencje, może lepiej pokazać im iluzję/hologram (ale nie stwierdzać w trakcie, że to iluzja, bo to byłoby oszustwo), niech NPC pojawi się na jakimś balkonie, albo w jakiś inny sposób porozumiewa się z nimi co jakiś czas unikając bezpośredniej konfrontacji. w ten sposób to będzie ktoś faktycznie obecny na sesjach, a nie knuj, z którym pierwszy i ostatni zarazem kontakt kończy się śmiercią którejś ze stron

Brak komentarzy: